Zgodnie z obowiązującymi przepisami ścieki pochodzące z domowej instalacji kanalizacyjnej muszą trafić do kanalizacji zbiorczej, a jeśli jej nie ma, to albo do szczelnego zbiornika zwanego szambem, z którego później wywiezie je wóz asenizacyjny, albo do przydomowej oczyszczalni ścieków. Są jednak tacy kombinatorzy, którzy próbują zminimalizować koszty odprowadzania nieczystości do zera i starają się sprytnie obejść system.
Nie przegap: Potworne zderzenie toyoty z BMW w Piasecznie. Pogotowie zabrało rannego
Na takiego gagatka trafili strażnicy miejscy z Referatu ds. Kontroli Środowiska. Podczas kontroli przeprowadzanych na posesjach przy ulicy Łanowej na Białołęce wyczuli potworny smród. Funkcjonariusze doskonale wiedzieli, że taka nieprzyjemna, silna woń przypominającą wylewające się szambo, może świadczyć o jednym - ktoś próbuje być ponad prawem.
Polecany artykuł:
Nosy ich nie mylili. "W wyniku dokładnej kontroli nieruchomości ujawnili nielegalną instalację służącą do pozbywania się nieczystości. Długi gumowy wąż został podłączony do komory asenizacyjnej i wyprowadzony poza teren posesji" - przekazała straż miejska.
Funkcjonariusze szybko ustalili winnego. Mężczyzna został ukarany zgodnie z obowiązującymi przepisami. Warto przypomnieć, że mandaty w tak śmierdzącej sprawie, mogą sięgać nawet 500 złotych. Co więcej, kombinator musi teraz zdemontować swoją nielegalną, prowizoryczną instalację i zainwestować w legalny sposób pozywania się ścieków.