Do zdarzenia doszło przed godz. 17:00. Na skrzyżowaniu al. Waszyngtona i ul. Grenadierów tramwaj potrącił pieszego. Jak potwierdza w rozmowie z "Super Expressem" policja, niestety ze skutkiem śmiertelnym. Jak ustalili reporterzy "SE" okoliczności tego wypadku są wstrząsające! Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że 53-letni mężczyzna potknął się na schodkach tramwaju i wpadł na tory. Maszyna przejechała po nim rozczłonkowując ciało, a motorniczy niczego nie zauważył! Tramwaj linii 9 po tym makabrycznym wypadku pojechał dalej w kierunku mostu Poniatowskiego. - Potwierdzam że doszło do śmiertelnego wypadku i że ofiarą jest mężczyzna w wieku ponad 40 lat - mówi nam rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz.
Jak to możliwe, że motorniczy nie widział wysiadającego z pierwszego wagonu pasażera? O wypadku na torach przy przystanku Grenadierów dowiedział się dopiero, gdy dojechał na Ochotę. Tam został zatrzymany i składał wyjaśnienia policji. Według naszych ustaleń mężczyzna upadł na tory już gdy drzwi tramwaju zamknęły się. Zdaniem świadków, ktoś z ludzi czekających na przystanku próbował pomóc mu wstać, ale mężczyzna zachwiał się i upadł nieszczęśliwie na tory.
Na miejscu wciąż pracują służby. Wypadek spowodował ogromne utrudnienia. Tramwaje linii nr 9 i 24 zostały skierowane na objazdy ul. Grochowską, al. Zieleniecką i al. Księcia Poniatowskiego. Policjanci starają się w miarę możliwości przywrócić ruch samochodowy w rejonie miejsca zdarzenia.
To już kolejny tak tragiczny wypadek na torach tramwajowych. Przy tym wypadku przypomina się natychmiast dramatyczna historia czterolatka, który zginął ciągnięty przez tramwaj na ul. Jagiellońskiej. Motorniczy zamknął drzwi pojazdu, które przytrzasnęły nóżkę dziecku, niczego nie zauważył i przejechał kilkaset metrów. I tak jak w tamtym przypadku, po raz kolejny zadajemy sobie pytanie "dlaczego znów motorniczy niczego nie zauważył?"
Szczegółowe okoliczności koszmarnego wypadku w al. Waszyngtona będą też wyjaśniać Tramwaje Warszawskie w wewnętrznym postępowaniu. - Każdy taki wypadek jest zawsze szczegółowo analizowany. Dziś na to pytanie odpowiedzieć nikt nie potrafi. Z tego co na razie wiemy, motorniczy zamknął drzwi pojazdu, spojrzał w lusterko, nie zauważył nic niepokojącego i pojechał dalej patrząc przed siebie, bo wjeżdżał na skrzyżowanie - mówi nam rzecznik Tramwajów. Dodał też, że motorniczy dostał wsparcie psychologiczne i prawne. Pracownik TW jest - podobnie jak ofiara - po czterdziestce. W Tramwajach pracuje od 2016 roku.