Rumowisko przeszukiwali strażacy wyposażeni w kamerę termowizyjną. Podejrzewali, że w budynku mogli przebywać bezdomni. Do akcji wysłany został też pies ratowniczy Boruc. Zwierzę sprawdzało, czy w gruzowisku nie ma rannych. - Na szczęście w trakcie katastrofy budynek był pusty - mówi "Super Expressowi" kapitan Michał Gigoła (32 l.) z zespołu prasowego straży pożarnej.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Śnieg niszczy nam mieszkania
Dopływ prądu do zawalonego budynku został odcięty, a strażacy zabezpieczyli gruzowisko.
Jedyną "ofiarą" katastrofy jest samochód, który stał zaparkowany obok budynku. Walący się dom zmiażdżył auto. Teraz policjanci szukają zarówno właściciela posesji, jak i zniszczonego samochodu.