Śnieżny koszmar

2010-01-12 1:00

Wystarczyła jedna śnieżna noc, by Warszawa została doszczętnie sparaliżowana. Gruba warstwa śniegu przykryła jezdnie, chodniki i samochody. - Nie mam jak wyjechać, bo moje auto zostało zakopane, a żadne służby nie odśnieżają parkingów - żali się Ewa Olszewska (34 l.), przedsiębiorca ze Śródmieścia.

Na przystanku autobusowym przy Inżynierskiej na Pradze-Północ zatrzymuje się autobus linii 169. Otwierają się drzwi i wysiadający pasażerowie wpadają wprost w śnieżne zaspy. - To skandal! Jestem oburzony, że urzędnicy nie posprzątali tego przystanku! - denerwuje się Jerzy Chyłkiewicz (73 l.), emeryt. Zgłosiliśmy ten problem do Zarządu Transportu Miejskiego. - Sprawdzimy sytuację i jeśli doszło do nieprawidłowości, to zgodnie z umową wyciągniemy konsekwencje w stosunku do firmy zewnętrznej, która dba o przystanki w tym rejonie Warszawy - odpowiada Igor Krajnow (32 l.), rzecznik ZTM.

Piesi w stolicy przeżywają prawdziwą gehennę. Muszą przedzierać się przez potworne zaspy nawet na najważniejszych ulicach. W pośniegowym błocie brodzi się na Marszałkowskiej, w Alejach Jerozolimskich, na Prostej, w al. Solidarności i Jana Pawła II, na Żelaznej, Grochowskiej, Targowej, Grójeckiej, Puławskiej, Belwederskiej, Niepodległości i Słowackiego. Przejścia dla pieszych na Wolskiej dosłownie utonęły w brei. Za odśnieżanie ulic, którymi nie jeżdżą autobusy, odpowiada urząd dzielnicy. - Wynajęte przez nas firmy sprzątały cały weekend - twierdzi Marta Jerin, rzeczniczka dzielnicy Wola. - Jutro na pewno będzie lepiej, ponieważ wasze uwagi przekazałam już stosownym wydziałom - zapewnia.

Iwona Fryczyńska, rzeczniczka Zarządu Oczyszczania Miasta, tłumaczy, że spadło bardzo dużo śniegu i ZOM po prostu nie nadąża ze sprzątaniem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki