Oględziny na miejscu wniosły tylko tyle, że wikary nie miał śladów na ciele, które mogłyby świadczyć o udziale osób trzecich. W śledztwie należało ustalić, czy inne osoby przez swoje działania nie doprowadziły mężczyzny do odebrania sobie życia. Prokuratorzy oraz policjanci przesłuchali wiele osób w tej sprawie. Nie ustalono żadnych informacji, z których mogłoby wynikać, że ktoś w jakiejś formie doprowadził młodego księdza do samobójstwa. - Postępowanie zmierza ku końcowi - dowiadujemy się w sokołowskiej prokuraturze.
- Niebawem zostanie umorzone. Jednak pomimo tego będzie można je podjąć w chwili ustalenia innych istotnych dla sprawy faktów. Parafianie Parafii Miłosierdzia Bożego w Sokołowie Podlaskim (mazowieckie) nie mogą otrząsnąć się po tym, co się stało. Nie wierzą w to, że młody duchowny ich ulubieniec mógł popełnić samobójstwo. Co się stało, że targnął się na swoje życie - pytają wierni i przyjaciele ks. Arka. Był zdrowym i pełnym życia mężczyzną. Według wiernych znających blisko księdza, miał on jakieś problemy osobiste, które ukrywał.