- Cała sytuacja jest dość absurdalna. Nie dość, że po kilku godzinach, zostałem podobno zatrzymany na polecenie wydziału zwalczania terroru kryminalnego, to początkowo chciano mnie oskarżyć o znieważenie głowy państwa - opowiada w rozmowie z "Super Expressem" dziennikarz.
Przeczytaj koniecznie: Solidarni 2010 wrócili przed Pałac Prezydencki z NAMIOTEM i protestem. Domagają się dymisji Tuska
- Skończyło się jednak na nieostrożnym obchodzeniu się z ogniem - tłumaczy się przed nami Rdesiński.
Stołeczna policja zapewnia, że zarzuty nie są wyssane z palca, tylko dotyczą poważnego zagrożenia dla innych ludzi. Jej zdaniem Rdesiński "zagroził bezpieczeństwu uczestników manifestacji przez podpalenie kukły, co mogło doprowadzić do pożaru".