W nocy mieszkańców bloku przy ul. Fieldorfa 9 zbudziły niepokojące dźwięki. Nagle parking pod blokiem zamienił się w piekło. Samochody płonęły jak pochodnie. Przerażeni mieszkańcy wyrwani ze snu nie wierzyli w to, co widzą. - W pewnym momencie usłyszałam głośne trzaski. Było koło 4 nad ranem. Gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam, że się pali. Nie widziałam dokładnie co, bo widok na parking zasłania mi drzewo, ale wyglądało to przerażająco. Łuna rozświetlała całą okolicę - relacjonowała mieszkanka bloku, pani Ewa Grzegorek (70 l.). - Natychmiast zadzwoniłam na numer 112 - powiedziała. Pani Ewa, tak jak wielu innych mieszkańców, nie zmrużyła już tej nocy oka.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie o 4:15. Na miejscu prowadzone były czynności służb ratunkowych. Na razie nie znamy przyczyn pożaru, nasi funkcjonariusze cały czas ustalają fakty dotyczące zdarzenia - powiedziała nadkom. Joanna Węgrzyniak z praskiej policji. - W wyniku pożaru nikt nie ucierpiał, zniszczeniu uległy jednak cztery pojazdy - przekazała policjantka. W akcji wzięły udział trzy zastępy straży pożarnej. Strażacy przez godzinę walczyli z szalejącym żywiołem.
Spłonęły cztery samochody i leżąca obok sterta śmieci. Jak twierdzą mieszkańcy, hałda odpadów zalegających pod altaną powinna być już dawno uprzątnięta. Tak się jednak nie stało aż do feralnej nocy, w której mienie straciło wielu mieszkańców osiedla. Czyżby ktoś miał po prostu dość i dopuścił się podpalenia?
Polecany artykuł:
Zwróciliśmy się z pytaniem o kwestię wywozu śmieci do zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej "Orlik-Jantar", jednak jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jak udało się ustalić, za wywóz śmieci odpowiada firma Lekaro, którą poprosiliśmy o komentarz w sprawie niewywiązania się z terminowego wywozu odpadów. Niestety, do chwili publikacji artykułu firma nie odniosła się do sprawy pożaru.