W głowie się nie mieści! 34-latek przez swoją ufność do nieznajomego wpakował się w poważne tarapaty. Mężczyzna spotkał 38-latka w okolicach Ronda Dmowskiego w Śródmieściu. - Wywiązała się między nimi interesująca rozmowa. W związku z dobrze zapowiadającą się znajomością straszy z rozmówców, zaprosił młodszego do swojego mieszkania na warszawskim Mokotowie, obiecując również towarzystwo dwóch koleżanek. Po drodze zaproszony mężczyzna poczynił zakupy. Kiedy dotarli na miejsce w mieszkaniu, faktycznie przebywała 26-letnia kobieta i jej o 6 lat młodsza koleżanka. Był też 23-latek - wyjaśnił podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
ZOBACZ TEŻ: Zadławił się bananem i wjechał w autobus miejski. Kierowca walczy o życie
Spotkanie przebiegało w miłej atmosferze, i nic nie zapowiadało, że 34-latek będzie go mocno żałował. Około godz. 20 mężczyznę zmorzył sen. Wówczas jego nowi znajomi wykorzystali okazję. Gdy 34-latek obudził około północy, zauważył brak telefonu komórkowego wraz z etui, w którym trzymał swój dowód osobisty i kartę bankomatową.
Polecany artykuł:
- Zaniepokojony brakiem swoich rzeczy zaczął pytać o nie mężczyznę, który go zaprosił. Ten powiedział, że zabrała je 20-letnia kobieta. Wykonał połączenie telefoniczne i kazał mu iść z nim. Następnie wsiedli do taksówki i pojechali w inny rejon osiedla. Tam 37-latek wysiadł i kazał pokrzywdzonemu wejść razem z nim do budynku. Kiedy zaprowadził go pod drzwi jakiegoś mieszkania, objaśnił, że to te drzwi a sam wybiegł z budynku i uciekł - przekazał podkom. Koniuszy.
Chcąc nie chcąc 34-latek wrócił do swojego mieszkania. Nazajutrz przypomniał sobie, że w skradzionym smartfonie była także aplikacja do banku jego mamy. Okazało się, że z jej konta skradziono około 27 tys. zł! Złodzieje wykonali kilka transakcji na kwoty 5000, 3000 i 2000 zł. Mężczyzna od razu zgłosił sprawę na policję.
Mundurowi szybko ustalili miejsce przestępstwa oraz rysopisy sprawców, a po zebraniu dowodów postanowili odwiedzić towarzystwo. Stukanie do drzwi i nawoływanie do ich otwarcia nie skutkowało. Policjanci wezwali więc strażaków, którzy przy użyciu sprzętu pomogli im dostać się do środka.
- Zatrzymanych zostało dwóch mężczyzn i kobieta. W trakcie przeszukania policjanci znaleźli foliowe woreczki z marihuaną, mefedronem i amfetaminą. Środki odurzające zostały zabezpieczone. Do ich posiadania przyznał się najstarszy z podejrzanych. Ponadto w trakcie legitymowania okazało się, że jest on poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Łodzi do odbycia kary 6 miesięcy i 15 dni pozbawienia wolności za wcześniejsze przestępstwa, a Prokuratura Rejonowa Warszawa Wola poszukuje go do ustalenia miejsca pobytu. Mężczyzna potwierdził, że kilkanaście dni wcześniej gościli 34-latka, ale to on sam przelał pieniądze na jego konto. Podejrzany twierdził, że podzielił się pieniędzmi ze swoimi przyjaciółmi. Pieniądze zostały już wydane. Cała trójka trafiła do policyjnego aresztu - przekazał podkom. Koniuszy.
Polecany artykuł:
Mundurowi ustalili też miejsce pobytu najmłodszej z podejrzanych i ją również zatrzymali. Wszyscy usłyszeli zarzuty kradzieży oraz włamania się na konto osobiste pokrzywdzonego. 38-latek odpowie również za posiadania środków odurzających. Po czynnościach został on przewieziony do zakładu karnego, w którym spędzi najbliższe miesiące. Wszystkim grozi do 10 lat więzienia.