12 godzin, właśnie tyle trwa dyżur strażników miejskich na jednej zmianie ekopatrolu. Stawili się na niego Jan Leć (53 l.) i Ewa Pałaszewska-Łoś (43 l.), strażnicy miejscy, z którymi dziennikarze „SE” pełnili cały dyżur. Zaczynają o godz. 6 od odprawy. Szybkie przekazanie przez naczelnika wydziału najważniejszych informacji, przydzielenie radiowozu, pobranie sprzętu i w drogę. Oddział ochrony środowiska, bo tak nazywa się fachowo jednostka, w której pracują strażnicy z ekopatrolu, ma kilka specjalnych dwuosobowych radiowozów. Wszystkie elektryczne, wyposażone w akcesoria do łapania i transportu zwierząt: linki, siatki, chwytaki, rękawice, klatki, kartony.
Przeczytaj: Przerażający wąż obudził ją lepiej niż poranna kawa. Szokujące odkrycie na warszawskiej Pradze
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć poniżej.
Gdy tylko patrol ruszył z komendy na Woli, posypały się zgłoszenia od dyżurnego. Pierwszy był królik. Przybłąkał się do domu w Falenicy.
- Dobrze, że jesteście! Znalazłam go w ogródku. Poję, karmię, zmieniam kartony, ale nie mogę go zatrzymać – powitała strażników kobieta z króliczkiem na rękach. Zabrali zwierzaka do fundacji na drugim końcu miasta.
Ratują zwierzęta z opresji. Ekopatrol z Warszawy w akcji
Ledwo wsiedli do auta z powrotem, krótkofalówka zakrzyczała:
„Udajcie się teraz na Szpitalną. Zgłaszająca informuje o uwięzionych ptakach w szybie wentylacyjnym”… „Przyjąłem. Jedziemy na miejsce” - odpowiada Jan Leć.
A po dojechaniu od razu meldunek: „Jednostka nr na miejscu!” Ptaki już były niestety martwe. Pomóc im się nie dało. Następne zgłoszenie… znów ptaki. Wystraszeni bariści z kawiarni informują:
- Tuż pod naszymi drzwiami lokalu leży zakrwawiony gołąb! Ma dziurę, jakby ktoś do niego strzelał.
Ekopatrol pędzi więc na Ursynów. Gołąb rzeczywiście jest ranny. Trafia do zoo.
Przeczytaj: Jadowity pasażer na gapę przeraził warszawiaków. Skorpion zadomowił się w mieszkaniu na Ochocie
Polecany artykuł:
Ekopatrol z Warszawy: "Jest nas za mało"
Po gołębiu strażnicy ruszają ratować sarenkę. Jak informuje dyżurna „utknęła na zamkniętym terenie”. Na miejscu okazuje się że jest cała i zdrowa, a z działki, która sobie upatrzyła, sama poszła do lasu. To główne interwencje tylko jednego dnia. Strażnicy przekazują zmianę kolegom.
- A mamy wciąż około 200 zgłoszeń, których nie jesteśmy w stanie zrealizować, bo jest nas za mało. Dziś było w miarę spokojnie – mówią Jan i Ewa. Ich kolegom w tym roku zdarzyło się już odławiać węża królewskiego, papugę, skorpiona i ptasznika.
Aby uzyskać pomoc ekopatrolu wystarczy zadzwonić na numer alarmowy 986.