Wszystko zaczęło się w środę po godzinie 16. Pracownicy ochrony dostrzegli unoszący się dym, ale zanim zdążyli zareagować, ogień ogarnął już cały rząd straganów. Ludzie uciekali w popłochu, a nad Pragą-Północ unosiły się gęste kłęby dymu.
− Na terenie targowiska wybuchł pożar o powierzchni pięć na dwadzieścia metrów. Cztery zastępy straży pożarnej pracują nad jego ugaszeniem – mówił nam w środę st. kpt. Wojciech Kapczyński z Komendy Miejskiej PSP m.st. Warszawy.
Łącznie spłonęło siedemnaście budek, a w pięciu z nich znajdowały się towary. Straty są ogromne, a handlarze załamani. Kiedy handel ruszy ponownie?
Czy to był nieszczęśliwy wypadek, czy celowe podpalenie? Jak donoszą media, tuż przed pojawieniem się ognia w pobliżu targowiska zauważono podejrzanie wyglądającego mężczyznę. Śledczy badają wszelkie tropy.
− Bazar wciąż jest zamknięty. Od rana prowadzone są tam oględziny z udziałem policjantów z grupy dochodzeniowo-śledczej i biegłego z zakresu pożarnictwa − mówiła w rozmowie z reporterem ESKI nadkom. Paulina Onyszko z policji.
W piątek (21 marca) bazar miał znów tętnić życiem, ale na to trzeba jeszcze poczekać.
− Na opinie trzeba będzie jeszcze poczekać, jednak kupcy którzy stracili swoje towary nie zostaną bez pomocy − mówi Damian Gregier ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
