TRAGICZNA ŚMIERĆ

Społecznik pobity na śmierć w centrum Warszawy. Jest akt oskarżenia

2024-10-23 12:43

Do Sądu Okręgowego w Warszawie został skierowany akt oskarżenia przeciwko Sylwestrowi A., który w czerwcu br. śmiertelnie pobił warszawskiego społecznika Witolda Wójtowicza. Do ataku doszło, ponieważ zmarły podczas wydawania jedzenia potrzebującym zwrócił mu uwagę na wpychanie się w kolejkę.

Warszawa. Znany społecznik pobity na śmierć. Jest akt oskarżenia

W dniu 27 czerwca 2024 r. przy ul. Emilii Plater miała miejsce cykliczna akcja wydawania darmowego jedzenia osobom potrzebującym. Społecznik Witold Wójtowicz zwrócił Sylwestrowi A. uwagę, by nie wpychał się w kolejkę. W odpowiedzi został brutalnie pobity. Oskarżony zadał mu 17 ciosów, po których ofiara nieprzytomna ofiara osunęła się na ziemię. Wójtowicz zmarł w szpitalu.

"Pokrzywdzony nie zadawał ciosów, próbując jedynie zasłaniać się rękami. Sylwester A. zadał łącznie 17 ciosów, w wyniku których pokrzywdzony osunął się na ziemię i stracił przytomność. Sprawca został odciągnięty od ofiary przez osoby postronne, jednakże służby zostały wezwane do nieprzytomnego mężczyzny dopiero po kilkunastu minutach. Funkcjonariusze Policji ustalili tożsamość sprawcy w oparciu o wskazania znajdujących się na miejscu świadków zdarzenia" - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

Czytaj dalej pod materiałem wideo.

"Uwolnić księdza Michała". Tajemnicze banery zawisły w Warszawie

W roku postępowania przygotowawczego ustalono, że pan Witold odniósł poważne obrażenia głowy. Sylwester A., chociaż znajdował się pod wpływem alkoholu, był całkowicie poczytalny.

"Sylwester A. ma 35 lat, jest bezrobotnym, bezdzietnym kawalerem, nie był karany na terenie Polski. Za zarzucany mu czyn grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 5 lat albo kara dożywotniego pozbawienia wolności" - dodał prok. Skiba.

"Dusza nie człowiek"

Sąsiedzi i bliscy zmarłego wspominali go w rozmowie z "Super Expressem". Był dobrym człowiekiem, zawsze skłonnym do pomocy i serdecznym.

"Grał też na kontrabasie w kapeli muzycznej. Zawsze mówił „dzień dobry”, do każdego zagadywał. Rozmawiał nawet z ludźmi, których nie znał osobiście. Dusza nie człowiek" – mówił 74-letni Henryk Piekut.

Sonda
Czy byłeś/aś kiedykolwiek świadkiem pobicia innego człowieka?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki