Tyle mógł jechać Łukasz Ż. na Trasie Łazienkowskiej. Prędkość volkswagena może szokować

i

Autor: Tadeusz Mróz/Super Express, KSP

DWA MIESIĄCE

Sprawca śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie wraca do Polski. Znamy nieoficjalny termin ekstradycji

Łukasz Ż., sprawca tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, w którym zginął ojciec dwójki dzieci, najprawdopodobniej 14 listopada zostanie przekazany polskim organom ścigania. Niemieckie władze potwierdziły gotowość do wydania podejrzanego, a termin ten, choć nieoficjalny, podaje Polsat News.

Warszawa. Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zginęła jedna osoba

Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzony Volkswagen Arteon prowadzony przez 26-letniego Łukasza Ż. z ogromną siłą uderzył w tył forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku 37-letni Rafał, ojciec dwójki dzieci, zginął na miejscu. Jego żona i dzieci doznali poważnych obrażeń i trafili do szpitala.

W samochodzie prowadzonym przez zatrzymanego na terenie Niemiec mężczyzny, podróżowało pięć osób. Po wypadku kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Kilka dni później został zatrzymany na terenie Lubeki w Niemczech.

Jak podaje nieoficjalnie Polsat News, niemieckie organy wyraziły zgodę na ekstradycję mężczyzny. Termin ekstradycji wyznaczono na 14 listopada.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Bogata kartoteka Łukasza Ż.

Łukasz Ż. tuż przed wypadkiem na Trasie Łazienkowskiej usłyszał osiem wyroków wydanych przez sądy różnych dzielnic w Warszawie. Jak podawała „Rzeczpospolita”, już w 2018 roku został złapany za jazdę po alkoholu. W styczniu 2019 roku sąd wymierzył mu karę ograniczenia wolności w postaci nieodpłatnych prac społecznych w wymiarze 20 godzin oraz zakaz prowadzenia pojazdów na trzy lata.

Ponownie wpadł w październiku, sąd skazał go na kolejne 20 godzin oraz zakazał wsiadania za kierownicę do stycznia 2025 roku. Ta sama sytuacja powtórzyła się jesienią 2020 roku, za co został skazany w lipcu 2021 roku na 11 miesięcy bezwzględnego więzienia. Migał się od odsiadki.

W końcu wyrok odsiedział, ale i to niczego go nie nauczyło. Usłyszał kolejny "łagodny" wyrok za złamanie zakazu: półtora roku ograniczenia wolności oraz 30 godzin prac społecznych. Potem znowu poszedł siedzieć, ale nie za jazdę samochodem, a za posiadanie narkotyków. Wyszedł cztery miesiące przed tragedią na Trasie Łazienkowskiej.

Łukasz Ż. po wypadku na Trasie Łazienkowskiej zadzwonił do matki ofiary. "Uciekam do Hiszpanii"
Sonda
Miałaś/eś kiedykolwiek wypadek samochodowy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki