To był plan niemal idealny. Dwie koleżanki wpadły na pomysł taniego kupowania. 44-letnia Agnieszka pracowała w Tesco przy ul. Szolc-Rogozińskiego. Jej 51-letnia koleżanka pracująca w sąsiedniej restauracji regularnie przychodziła na zakupy. Wówczas dochodziło do niemałych oszustw. - Wybierała to, co jej się podobało bez patrzenia w portfel. Inicjatorka przedsięwzięcia stojąca za kasą w miejsce zakupionych produktów nabijała inne, znacznie tańsze. Niektóre w ogóle pomijała, przeciągając je tylko przez okienko do odczytywania kodów paskowych w taki sposób, żeby się nie nabiły. Dla zatarcia śladów niektóre artykuły były naliczanie we właściwy sposób. Wówczas ekspedientka dbała o to, aby zainstalowana nad kasą kamera zarejestrowała, jak wszystko liczy - wyjaśnił podkom. Robert Koniuszy z ursynowskiej policji.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, kobiety wcześniej dogadywały się między sobą, co danego dnia zostanie kupione "po taniości".
Polecany artykuł:
Proceder kobiet wyszedł na jaw, gdy właściciel sklepu doliczył się manka sięgającego około 5200 zł. Taka strata pojawiła się w niecały miesiąc. Jego pracownica zapierała się jednak, że nie wie, jak do tego doszło. Po dokładnym prześledzeniu zapisu z kamery przez kryminalnych było już jasne, że do oszustwa dochodziło tylko wówczas, kiedy za kasą stała 44-latka, a zakupy robiła jej starsza koleżanka. Przy innych klienta do takich sytuacji nie dochodziło.
- Dysponując dowodami przeciwko kobietom, policjanci zatrzymali obie. Teraz będą musiały wytłumaczyć się przed sądem, który może je skazać nawet na 8 lat więzienia - przekazał podkom. Koniuszy.