Portal MamaDu, który poinformował o tym nietypowym zdarzeniu, dotarł do pani Anny. Wspominała ona: - Jechałam do pracy i zauważyłam samochód, który się dziwnie zachowywał. Gdy kierowca dojechał na moją wysokość, otworzyłam okno i zauważyłam skuloną kobietę. Zapytałam się tego mężczyzny, czy ona rodzi, a on odpowiedział, że tak. Doradziła mu wówczas, aby zjechał na pobocze. Tam odebrała dziecko, po czym dowiedziała się, że na świat mają przyjść bliźniaczki. Pani Anno również z tym zadaniem poradziła sobie koncertowo. Jak dodała: - Pracowałam wcześniej na SOR-ze i OIOM-ie, więc do takich dynamicznych akcji jestem przyzwyczajona i potrafię szybko podejmować decyzje.
Tymczasem towarzysząca pielęgniarce przyjaciółka koordynowała akcję z zewnątrz, zarządzała ruchem i wezwała pogotowie. Zajęła się też pierwszym dzieckiem, gdy trwał poród drugiego, co warto podkreślić, zważywszy na fakt, że nie jest położną.
Wspaniały czyn pań nie przeszedł bez echa w stołecznym magistracie, gdzie uhonorował je wiceprezydent Paweł Rabiej: