Warszawa: Staruszek dobę nago męczył się na SOR

2013-07-20 3:00

W szpitalach dręczą pacjentów! Przekonał się o tym schorowany 85-letni Stanisław Kowalewski. W środę mężczyzna zasłabł i trafił na oddział ratunkowy w Szpitalu Wolskim. Tam leżał przez dobę, bo lekarz dyżurny nie wiedział, co z nim zrobić. Dopiero rano, po ostrej interwencji córki, wyczerpany starszy pan trafił na oddział wewnętrzny. Lekarze nie mają sobie nic do zarzucenia. - To przez to, że mamy za dużo pacjentów - tłumaczy rzeczniczka szpitala Barbara Udrycka.

Stanisław Kowalewski około trzech tygodni temu przewrócił się i doznał urazu kręgosłupa. Wypadek sprawił, że starszy pan bardzo podupadł na zdrowiu. W ostatnią środę pielęgniarka domowa wezwała do niego karetkę, bo mężczyzna dostał krwotoku z ust. O godz. 12.50 został przyjęty na SOR Szpitala Wolskiego. Tam zaczęła się prawdziwa gehenna.

- Nigdy nigdzie nie potraktowano nas tak obcesowo - wspomina z żalem pani Bożena Król, córka pana Stanisława. - Byliśmy cali w nerwach, obawialiśmy się, że tata może umrzeć, ale nikt nie wykazał zrozumienia. Nikt nie powiedział nam słowa o tym, jak czuje się mój ojciec i co właściwie mu jest, nie przeprowadził z nami wywiadu lekarskiego. Zamiast tego dyżurująca wieczorem na SOR pani doktor opryskliwie próbowała uczyć nas dobrego wychowania - załamuje ręce kobieta. Całą noc pan Stanisław przeleżał na oddziale ratunkowym, lekarka dyżurna nie wysłała go na oddział, by tam zajęli się nim specjaliści. Rano w czwartek dyżurna poszła do domu, a pan Stanisław nadal leżał - półnagi, w pampersie, nieprzytomny, w ścisku na SOR.

- Tego już było za wiele! A do tego dyżurujący w czwartek rano doktor po niemal 22 godzinach pobytu taty w szpitalu dalej nie potrafił powiedzieć mi, czemu ojciec wciąż leży na SOR i jakie badania przeszedł. A z tatą nie było kontaktu - opowiada ze łzami w oczach pani Bożena.

Po interwencji u wicedyrektor szpitala - po ponad 23 godzinach oczekiwania - dla pana Stanisława nagle znalazło się miejsce na oddziale chorób wewnętrznych. Okazało się, że pacjent ma niedoczynność serca, bardzo osłabiony kręgosłup i cały organizm. Dlaczego chorzy muszą przechodzić takie męczarnie? Skandaliczną opiekę na oddziale ratunkowym próbuje tłumaczyć rzeczniczka szpitala Barbara Lis-Udrycka: - Mamy ciągle niewyobrażalnie obłożone oddziały internistyczne. Dlatego czas oczekiwania w SOR jest tak długi i nie ma szans, aby się to wkrótce zmieniło. Sytuacja poprawi się wtedy, gdy wybudujemy nowy pawilon. Przewidujemy, że nastąpi to w połowie 2015 roku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki