Zdarzenie miało miejsce na ul. Grochowskiej 174/176 w nocy 31 grudnia. Patrol straży miejskiej otrzymał zgłoszenie o samotnej starszej pani, która błąka się po ulicy. Gdy dotarli na miejsce zgłoszenia zobaczyli nagle, że po chodniku chodzi przemarznięta i zapłakana staruszka. Mimo przejmującego chłodu była ubrana tylko w sweter i kapcie! Strażnicy natychmiast podeszli do niej, by sprawdzić, co się dzieje.
Staruszka na ich widok zaczęła opowiadać, że jej syn i wnuczek zostali porwani. Wskazała nawet samochód, w którym mają być rzekomo przetrzymywani. We wskazanym aucie nikogo nie było. - Oznajmiła, że od kilku godzin szuka syna oraz wnuczka. Twierdziła, że mężczyźni zostali porwani i są przetrzymywani w samochodzie. Wskazała nawet stojący obok pojazd. W aucie nikogo nie było – przekazał oficer prasowy warszawskiej straży miejskiej Jerzy Jabraszko.
Staruszka błąkała się po Grochowie w sylwestrową noc
Okazało się, że kobieta miała przy sobie numer telefonu do syna. Ten wytłumaczył strażnikom, że jego mam cierpi na zaniki pamięci. Funkcjonariusze pomogli wrócić zagubionej kobiecie do domu.