Sławomirowi (57 l.) i Arkadiuszowi (59 l.) Melakom nie przyszło do głowy, że rodzinne ognisko, które zorganizowali tydzień temu w Rembertowie, będzie pożegnaniem z bratem. Zebrała się cała rodzina. Już następnego dnia Stefan szykował się do wylotu na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W Katyniu zginął wujek Stefana Melaka, który również miał na imię Stefan. Dlatego bratanek całe życie poświęcił ujawnieniu prawdy o tej zbrodni. - Jego mieszkanie dosłownie tonęło w materiałach, książkach poświęconych Katyniowi. Uczył nas wszystkich szanować historię i tradycję - mówi Sławomir Melak (57 l.), który towarzyszył bratu niemal we wszystkich przedsięwzięciach. - Coś musiał przeczuwać, bo dwa dni wcześniej oddał mi wszystkie dokumenty - dodaje ze łzami w oczach. Od soboty w rembertowskim domu Melaków znów zbiera się cała rodzina. Teraz czekają na ciało Stefana.
To z Jego inicjatywy stanął pierwszy "nielegalny" Krzyż Katyński na Powązkach, który później usunęły władze komunistyczne.
Przygotował też Aleję Chwały. Wzdłuż ul. Tkaczy ustawił głazy, na których za pomocą napisów i rzeźb upamiętnił ważne wydarzenia historyczne. Teraz aleja przypomina to, co zaplanował jeszcze zrobić.
- Ufundowaliśmy dzwon do kaplicy stojącej przy alei - mówi pan Sławomir. - Nie zdążyliśmy go niestety zawiesić...