Stołeczni policjanci zatrzymali włamywaczy na Mazurach
Stołeczni kryminalni ustalili, że trzej mężczyźni planują z Warszawy volkswagenem passatem pojechać się w okolice Ełku i tam dokonać kradzieży z włamaniem do mieszkań. W związku z tym mundurowi objęli mężczyzn obserwacją, a kiedy ci wyruszyli z Warszawy, pojechali za nimi na Mazury. Jak udało nam się ustalić, włamywacze zostali zatrzymani 19 października. Z informacji przekazanych przez stołeczną policję wynika, że przed zatrzymaniem zdążyli jeszcze włamać się do czterech mieszkań!
- Po nocy spędzonej w jednym z hoteli w Ełku podejrzewani udali się do miejscowości Kalinów i tam włamali się do dwóch mieszkań, a następnie przemieścili się w okolice Augustowa i tam również włamali się do dwóch mieszkań. Kiedy zamierzali włamać się do kolejnego, zostali zatrzymani przez policjantów Wydziału Kryminalnego Komendy Stołecznej Policji - przekazała Edyta Adamus z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Podczas przeszukania funkcjonariusze znaleźli przy zatrzymanych pieniądze i biżuterię pochodzącą z kradzieży oraz narzędzia, które posłużyły mężczyznom do wyłamywania zamków w drzwiach. Kolejne łupy: pieniądze i biżuteria zostały zabezpieczone w samochodzie, którym poruszali się 22-latek, 27-latek i 33-latek.
- Po wykonaniu czynności na miejscu, policjanci przewieźli zatrzymanych do Komendy Stołecznej Policji. Przeszukali też mieszkania podejrzanych, w których znaleźli i zabezpieczyli zegarki, biżuterię i telefony komórkowe - dodała Edyta Adamus.
Prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe przedstawił zatrzymanym zarzuty dokonania czterech kradzieży z włamaniem do mieszkań, a sąd tymczasowo aresztował podejrzanych na 3 miesiące. Jak podaje stołeczna policja, sprawa jest rozwojowa. Zachodzi podejrzenie, że mężczyźni mogli dopuścić się podobnych przestępstw w innych rejonach kraju.
Dlaczego włamywaczy zatrzymano tak późno?
Zapytaliśmy stołeczną policję, dlaczego funkcjonariusze zareagowali dopiero podczas podczas piątego włamania, skoro od samego początku prowadzili obserwację włamywaczy.
- Wtedy zauważyli, że z mieszkania wychodzą. Bez niczego nie mogli ich zatrzymać - tłumaczyła nam Edyta Adamus. Czy zatem podczas obserwacji stołeczni kryminalni nie widzieli poprzednich włamań w Kalinowie i pod Augustowem? - Tam po prostu policjanci stracili ich z oczu. Dostali informację, że mogą być w innym miejscu – przekazała nam Edyta Adamus.