To wielki cios dla Polski, dla Warszawy. W katastrofie zginęli najważniejsi ludzie w państwie. Mieszkańcy stolicy potrafili to uczcić i tłumnie oddawali hołd ofiarom sobotniej katastrofy.
Przed Pałacem Prezydenckim zapłonęły tysiące zniczy. Z godziny na godzinę przybywa ich coraz więcej. Harcerze nie mają ich już gdzie ustawiać. Warszawiacy przez dwa dni do późnych godzin nocnych trwają razem na Krakowskim Przedmieściu.
- W tej katastrofie zginęło kilku moich znajomych, ludzi, z którymi kiedyś pracowałam - mówi Ilona Więzowska (40 l.), harcerka, pedagog. - Gdy zobaczyłam, co się stało, nie mogłam usiedzieć w domu. Chciałam być tam, gdzie wszyscy pogrążeni w żałobie tworzymy jedność. W takich chwilach trzeba być razem - dodaje przez łzy.