Choć tegorocznej miejskiej imprezie sylwestrowej daleko było do rekordu frekwencji, warszawiacy byli z imprezy zadowoleni. - Świetna zabawa! Wszystko widać, dobrze słychać, nie ma ścisku, ciepło jest! - słyszeliśmy od osób tańczących przy hitach Poparzonych Kawą Trzy. Oni zagrali jako pierwsi. W tym czasie przed bramkami do wejścia na błonia ustawiały się tłumy.
W zaimprowizowanym studiu telewizyjnym w namiocie obok sceny każdy z uczestników zabawy mógł nagrać przed kamerą swoje życzenia noworoczne. W trakcie imprezy były one wyświetlane na telebimach.
By posłuchać na żywo brytyjskiego piosenkarza Johna Newmana (23 l.), do Warszawy przylecieli członkowie fanklubu gwiazdora ze Szwecji. Wcześniej Ratusz dostał e-mailem pytanie o to, ile kosztują bilety. Gdy okazało się, że to darmowa okazja, kilkanaście osób błyskawicznie zarezerwowało lot do Warszawy. - Warszawa ma szczęście, że takie koncerty są za darmo. Mieszkańcy powinni to docenić - mówi nam jedna z fanek Newmana, jego rówieśniczka Anja Carlson (23 l.).
Zobacz: Jackowski przepowiada - to nas czeka w 2014 roku
Najwięcej osób przyciągnęły jednak fajerwerki, które nad stadionem wyglądały rewelacyjnie, z innych punktów miasta nieco przesłoniły je chmury. O północy w niebo wystrzelono 2,5 tys. bomb pirotechnicznych o wadze blisko 5 ton. - Według naszych wyliczeń na powitaniu Nowego Roku pojawiło się ok. 100 tys. osób - szacuje szef warszawskiego Centrum Komunikacji Społecznej Jarosław Jóźwiak (30 l.). - Służbom miejskim to miejsce tak przypadło do gustu, że trzeba będzie pomyśleć o skierowaniu tu innych masowych imprez - deklaruje.
Nie licząc kilkunastu drobnych poparzeń od petard, sylwester przy stadionie przebiegł spokojnie. - Poza terenem stadionu nie obeszło się bez bójek i pobić, było też sporo zgłoszeń zakłócenia ciszy nocnej. Ale generalnie nie było poważnych incydentów - ocenia asp. Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji.