Ulewne deszcze, które przywędrowały znad Bałkanów, sieją spustoszenie na południu kraju. Służby umacniają wały, a mieszkańcy obawiają się najgorszego - powodzi takiej, jak te z 2007 i 2010 roku. W stolicy lać będzie przez cały weekend. A w niedzielę może zagrzmieć. Jak zapewnia prof. Mieczysław Ostojski, dyrektor Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, stolica na razie jest bezpieczna. - Najprawdopodobniej w czwartek przez miasto przejdzie fala wezbraniowa. Stan wody w Wiśle podniesie się i może przekroczyć nieznacznie stan alarmowy. Spodziewamy się, że sięgnie 650 cm - wyjaśnia prof. Ostojski. Przekonuje, że powódź Warszawie przynajmniej na razie nie grozi. - Woda powinna spłynąć w ciągu doby, najpóźniej trzech dni. Natura bywa jednak nieprzewidywalna. Sytuację będziemy mogli realnie docenić dopiero, gdy fala dotrze do stolicy - zastrzega.
Powodzi w Warszawie nie będzie
Władze miasta zapewniają, że miastu nic nie grozi. Wczoraj zebrał się jednak sztab kryzysowy. - Warszawa jest dobrze przygotowana na podwyższony stan Wisły. W ostatnich latach zainwestowaliśmy w modernizację wałów i systemu przeciwpowodziowego ponad 40 mln zł.
Dzięki temu jesteśmy bezpieczni - mówi Bartosz Milczarczyk (34 l.), rzecznik Ratusza.
Czytaj: Monstrualny korek na Trasie Siekierkowskiej: wywróciła się przyczepa samochodu terenowego