- Jesteśmy zdeterminowani - przyznaje w rozmowie z "Super Expressem" Grzegorz Herzyk, rzecznik Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu.
Pracownicy są w sprawie tego strajku wyjątkowo zgodni. Mają wziąć w nim udział nie tylko ci odpowiedzialni za kierowanie ruchem, lecz także maszyniści PKP InterCity i PKP Cargo, konduktorzy oraz energetycy.
- Taki całościowy protest daje nam większą siłę - mówi Herzyk. Sam nie chce zdradzać szczegółów. Związkowcy boją się, że jeżeli podaliby za dużo informacji, to strajk mógłby zostać udaremniony, a ich głos w sprawie zniesienia ulg zlekceważony. Wiadomo jednak, że jeżeli dyżurni ruchu zablokują ruch lokalny i dalekobieżny, energetycy wyłączą prąd, a tory towarowe zablokują maszyniści, grozi nam paraliż całego województwa.
Firmy przewozowe jak Koleje Mazowieckie czy Szybka Kolej Miejska w strajku nie będą brały udziału. Sami przewoźnicy przyznają, że nie wiedzą, czego się spodziewać. Szykują się jednak do organizacji zastępczej komunikacji autobusowej.
- Przygotowujemy się do strajku, ale trochę w ciemno, bo związkowcy nie podali żadnych szczegółów - mówi "Super Expressowi" Katarzyna Mazurkiewicz, rzeczniczka grupy PKP.
Co dokładnie zrobi PKP? - Podwajamy nasze służby. Głównie są to służby informacyjne. Pasażerowie na 40 największych dworcach będą mogli dostać ciepłe napoje. W Warszawie będą to dworce: Wschodni, Zachodni oraz Centralny - mówi Mazurkiewicz. Cieszyć się mogą jedynie pasażerowie WKD, bo spółka nie bierze udziału w proteście i ma niezależne od PKP tory.