Czego chcą protestujący? Odpowiedzi udzielił podczas transmisji na żywo jeden z organizatorów, kandydat na prezydenta, Paweł Tanajno. - Chcemy się spotkać z Mateuszem Morawieckim w centrum Warszawy. Plan jest taki, by zatrzymać się na rondzie Dmowskiego. Nie poddawajcie się! - wykrzykiwał podczas transmisji na żywo kandydat na prezydenta.
- Jeżeli warszawiacy czują się urażeni przez ten strajk, no to sorry! To policja zablokowała ulice, a nie my – kontynuuje Paweł Tanajno. Okazało się, że polityk chwilę po rozpoczęciu strajku dostał mandat, którego nie przyjął. Podczas wykonywania czynności formalnych przez funkcjonariuszy chciał odjechać z miejsca zatrzymania, a policja próbowała mu to uniemożliwić. Działacz zagroził skargą na policjantów i odjechał. Następnie udał się w miejsce, gdzie przeniosło się epicentrum strajku, czyli na rondo Dmowskiego.
ZOBACZ TEŻ: Pożar budynku przy ulicy Ząbkowskiej. Ogień mogli zaprószyć pijani mężczyźni
Początkowo strajk miał przybrać formę strajku „samochodowego”, tak by nie łamać przepisów dotyczących zakazu organizowania zgromadzeń. - Musicie krążyć po małych uliczkach. Cóż nam pozostało, my planujemy dzisiaj nocować na tym rondzie – deklarował organizator, Paweł Tanajno. Następnie jednak zwrócił się z prośbą do protestujących, by zaparkowali samochody i wyszli na ulice i chodniki w pobliżu ronda Dmowskiego. - Wyłączymy samochody i pójdziemy pieszo w kierunku ronda Dmowskiego – apelował kandydat na prezydenta.
ZOBACZ TEŻ: OTWOCK: 30-letnim golfem PĘDZIŁ 180 km/h! [GALERIA]
W miejscu strajku zebrały się tłumy, nie wszyscy mają maseczki. Policja wlepia mandaty i poucza protestujących. Uruchomione zostały również komunikaty głosowe dotyczące zakazu zgromadzeń publicznych i epidemii koronawirusa. Funkcjonariusze próbują również siłą usuwać protestujących, na miejscu mogą rozpocząć się zamieszki.
Więcej informacji wkrótce.