W Szkole Podstawowej numer 350 na Bemowie ze 130 pracowników, zwolnienia wzięło 90. W Szkole Podstawowej numer 340 przy ulicy Lokajskiego na Ursynowie do pracy przyszło tylko 43 z 160 zatrudnionych nauczycieli. Reszta oficjalnie nie stawiła się na zajęciach z powodu choroby.
- Dostałam kilkadziesiąt zwolnień lekarskich i musieliśmy zmienić organizację zajęć. Szkoła oczywiście pracuje, a dzieci mają pełną opiekę - zapewnia Małgorzata Antonowicz (52 l.), dyrektor SP340.
Dyrekcja szkoły dopiero w niedzielę poinformowała rodziców o masowych zwolnieniach lekarskich. Ci przestraszyli się i w efekcie z 1,8 tys. uczniów do szkoły przyszło tylko 500. Mieli zajęcia w świetlicy, wycieczki lub oglądali filmy w klasach. Rodzice nie byli zachwyceni , ale większość wykazała się zrozumieniem.
- Popieram nauczycieli, ale sprawili nam kłopot, bo sami musimy brać urlopy, by zaopiekować się naszymi dziećmi. Nie wyobrażam sobie, by siedziały na świetlicy cały dzień – mówi Norbert Łęgowik (41l.), ojciec bliźniaków z drugiej klasy.
Ten kilkudniowy protest nauczycieli ma być tylko przedtaktem do dotkliwego strajku, jaki szykowany jest na czas wiosennych egzaminów w szkołach.