Do ogłoszonego w listopadzie ubiegłego roku przetargu stanęła tylko jedna firma. I rzutem na taśmę go wygrała. W połowie czerwca super-motorówka trafi do strażników. Po co strażnikom łódź patrolowa i dlaczego musi być tak droga? - Wspólne patrole strażników miejskich z funkcjonariuszami policji rzecznej są prowadzone od 2007 roku. Zakup łodzi patrolowej ma wspomóc i usprawnić dotychczasowe działania – tłumaczy rzecznik Sławomir Smyk. Okazuje się, że motorówka za 589 000 złotych będzie wyposażona nawet w... nowoczesny sonar.
Aktywiści z Miasto Jest Nasze są jednak innego zdania. Zarzucają komendantowi, że nie ma na podwyżki dla funkcjonariuszy, ale już na zakup „luksusowej łodzi” tak. Do tego dopatrzyli się w opisie przetargu zastanawiających szczegółów. W wymaganiach minimalnych wyposażeniu super-łódki znalazły się zastrzeżone nazwy handlowe. - Do opisu przetargu wklejono 1:1 opis producenta konkretnego modelu sonaru, łącznie z jego promocyjnym wtrętem "COMING FALL 2018" – napisali w mediach społecznościowych.
Straż się tłumaczy, MJN zawiadomi służby
Strażnicy odpierają zarzuty tłumacząc, że owszem, angielski slogan wkleili przez pomyłkę, ale już pozostałe zapisy mogą dotyczyć urządzeń rożnych firm. - Tak się robi „przetargi” na sprzęt za pół miliona złotych w Warszawie! - grzmią działacze, którzy widzą w sprawie drugie dno. - Złożymy zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, żeby sprawdziło czy w przetargu nie doszło do nieprawidłowości – powiedział założyciel stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel.
Polecany artykuł: