- To na pewno zdyscyplinuje wszystkich, którzy trują swoich sąsiadów. Dzięki dronom, będzie można szybko sprawdzić kto w okolicy zatruwa powietrze. To na pewno zdyscyplinuje tych, którzy trują swoich sąsiadów – mówił Rafał Trzaskowski.
Na razie strażnicy miejscy dostali dwa takie urządzenia. Jedno posiada wbudowane kamery, a drugie – czujniki zanieczyszczeń. Drony mierzą zanieczyszczenie powietrza pyłami PM1, PM2,5 i PM10. Posiadają też czujniki, które wykrywają związki formaldehydu i cyjanowodoru – czyli te które wytwarzają się podczas spalania odpadów.
Drony współpracują ze smogowozami. To tam znajdują się komputery, na których wyświetlane są pomiary z urządzeń. W kontroli udział bierze co najmniej dwóch funkcjonariuszy. Jeden siedzi za pulpitem komputera, drugi jest na zewnątrz i steruje dronem.
- Dzięki urządzeniu z kamerą, możemy rejestrować to co się dzieje na danym terenie. Zdarza się, że właściciel posesji nie wpuszcza nas i musimy działać zza płotu. Dzięki kamerze możemy zebrać materiał , który potem jest dowodem w sprawie– wyjaśnia Adam Szarubko, operator drona.
- Wystarczy, że dron wleci w smugę dymu, która wydobywa się z komina. Wtedy dokonujemy pomiarów i analizy związków chemicznych. To daje jasny i wyraźny obraz tego, czym mieszkańcy palą w piecach – dodaje z kolei starszy inspektor Sławomir Smyk ze stołecznej Straży Miejskiej.
Dron z kamerą termowizyjną będzie służył również do innych celów. Dzięki niemu strażnicy miejscy będą mogli wykrywać szamba, lub nielegalne miejsca wylewania ścieków. Urządzenie pomoże też w identyfikacji miejsc, w których zimą przebywają bezdomni.
Ratusz nie wyklucza, że zakupi kolejny sprzęt. Ten, który już zakupiono będzie przede wszystkim służył do obserwacji dzielnic w których są domki jednorodzinne, czyli Wawra, Rembertowa, Białołęki i Ursusa. Strażnicy już zapowiadają, że będą powracać w miejsca w których wcześniej wykryto nieprawidłowości. Za palenie odpadami grozi mandat w wysokości 500 złotych.