Bartłomiej Dąbrowski wyjechał na wakacje 8 sierpnia. W czasie jego nieobecności, 14 sierpnia straż miejska odholowała mu samochód z ulicy Moliera. Były obchody święta Wojska Polskiego i wszystkie auta z ulic w okolicy pl. Piłsudskiego musiały zniknąć. Urzędnicy ustawili w tym miejscu zakaz zatrzymywania i postoju.
Kiedy wróciłem, zgłosiłem się do straży miejskiej. Pani w okienku wytłumaczyła mi, że muszę zapłacić za holowanie, a potem zwrócić się o zwrot pieniędzy, bo kiedy parkowałem przed wyjazdem nie było w tym miejscu znaków - opowiada mężczyzna. Nie złamałem przepisu - dodaje. Pan Bartłomiej zapłacił, odzyskał auto i napisał wniosek o zwrot 384 zł. I co?
Komendant straży miejskiej odpowiedział mi, że owszem, mam rację i nie popełniłem wykroczenia. Ale nie uwzględni mojego zażalenia, bo nie zachodzą ku temu przesłanki prawne. Jednym słowem zapłaciłem mandat za to, że miasto urządziło sobie święto - wścieka się Bartłomiej Dąbrowski.