Do zdarzenia doszło chwilę przed godziną 15. Mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się na jeziorku Gocławskim. Na górce wiele dzieci bawiło się na sankach. Jedno z nich rozpędziło się za bardzo i wjechało wprost do jeziora. Na szczęście przy brzegu znajdowała się tafla lodu, a sanki zdążyły się zatrzymać. Na miejscu pojawiły się dwa zastępy straży pożarnej, a dziecko szybko trafiło z powrotem w bezpieczne miejsce.
- Dziecko było pod opieką jednego z rodziców. Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do jego zachowania - powiedział w rozmowie z TVN Warszawa Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji. Funkcjonariusz zaapelował o rozwagę w trudnych warunkach i nie wchodzenie na lód.
Górka, która znajduje się przy jeziorku na Gocławiu jest dość niebezpieczna. Większość dzieci wybiera zjazd w kierunku wody, a przez to dochodzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji - relacjonował reporter TVN Warszawa.