Sytuację zauważył reporter Radia Eska Artur Jarząbek. Strażnicy zaparkowali na zakazie, drodze przeciwpożarowej i tuż przed szlabanem wypuszczającym wyjeżdżające auta z firmowego parkingu. Zdaniem reportera nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że kierujący radiowozem funkcjonariusz wyłączył silnik i nie włączył sygnałów świetlnych.
Zgodnie z przepisami podczas interwencji muszą być włączone sygnały świetlne. Strażnik tłumaczył się, że tego nie zrobił bo cały czas był przy aucie i w każdej chwili mógł odjechać, jeśli byłaby taka potrzeba. Podobnego zdania jest rzeczniczka prasowa formacji.
- Funkcjonariusze nie zawsze mają możliwość pozostawienia pojazdu w miejscu wyznaczonym, wówczas, o ile pozwala na to czas i charakter interwencji, powinni zaparkować w miejscu najmniej uciążliwym, i o ile jest to konieczne, z użyciem sygnałów świetlnych. W tym przypadku, interweniujący funkcjonariusze byli w pobliżu pojazdu i w każdej chwili mogli nim odjechać – wyjaśnia w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji Monika Niżniak.