Wszedł na komisariat przy Grenadierów i bez cienia zdenerwowania rzucił: "Moja matka nie żyje. Chyba ją zamordowałem". Chwilę później funkcjonariusze byli już w mieszkaniu 45-latka. W mieszkaniu, na pierwszym piętrze w bloku przy ulicy Walewskiej, odnaleziono zwłoki 85-letniej Krystyny P. Syn ofiary, Robert P. w chwili gdy sam stawił się na komisariacie miał ponad promil krwi alkoholu we krwi. Co wydarzyło się 7 lat temu w bloku przy Walewskiej? Przypominamy jedną z najbardziej tragicznych zbrodni stolicy.
Starsza pani SPALIŁABY SIĘ żywcem gdyby nie oni! [GALERIA]
Robert P. pracował w wolskim oddziale terenowym straży miejskiej. Był starszym inspektorem. To dla strażnika bardzo wysoki stopień, porównywalny np. ze starszym chorążym w wojsku. Co go skłoniło do zabójstwa własnej matki? Nikt z sąsiadów i znajomych Roberta P. nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Zdaniem wielu był spokojnym, opanowanym człowiekiem. Panię Krystynę udusił najprawdopodobniej gdy spała.
Na kwarantannie chciał WYSADZIĆ blok? Będą SUROWE konsekwencje [GALERIA]
Strażnik nie poniósł jednak odpowiedzialności za zbrodnię. Dlaczego? Biegli orzekli, iż jest niepoczytalny, dlatego śledztwo w sprawie zbrodni zostało umorzone. Mężczyzna trafił do ośrodka zamkniętego. Wiele osób pytało wówczas jak to możliwe, że osoba z zaburzeniami może służyć w służbach mundurowych? Cóż, najwyraźniej lekarze nie zauważyli jego problemów.
KONIEC ŻARTÓW! Policja NAPRAWDĘ łapie, tych, którzy wychodzą z domu. Mnóstwo MANDATÓW