Strzelnica grozy we wsi Stepna-Michałki (powiat ostrołęcki). Żyją w strachu, bo tamtejsza strzelnica - zarządzana przez Polski Związek Łowiecki - jest źle zabezpieczona. Kule latają im nad głowami. - Okolice tej strzelnicy to jest śmiertelna pułapka. To tylko kwestia czasu, kiedy komuś stanie się krzywda. Tylko wtedy będzie płacz, ale nie będzie winnego – mówi, cytowana przez PolsatNews.pl Julia Olbryś, mieszkająca w sąsiedztwie strzelnicy.
Zobacz też: Warszawa szykuje się na Marsz Niepodległości 2021. Pełna mobilizacja
A do pierwszej tragedii było już naprawdę blisko. Dziennikarze PolsatNews przytaczają historię innego mieszkańca, Sławomira Żebrowskiego. Podczas spaceru w lesie niemal został trafiony pociskiem, który wydostał się ze strzelnicy. Jako dowód pokazał nawet nagranie, na którym słychać przelatującą obok kulę! "Po jakimś czasie dotarło do mnie, że ja mogłem tam zginąć. Tu przyjeżdżają nasze dzieci, bawią się w tych lasach, jeżdżą na rowerach ..." - zastanawia się Pan Sławomir.
zobacz koniecznie: Wałbrzych: Horror 28-letniej Neli! Została uprowadzona? Detektyw zdradza szczegóły [TYLKO U NAS]
Władze strzelnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. Według nich, teren strzelnicy jest zabezpieczony w prawidłowy sposób. Ze strzelnicy korzystają zresztą różne służby, choćby policja. Śledztwem zajęła się nawet prokuratura, ale sprawę szybko umorzono z powodu braku wystarczających dowodów. Nie można bowiem udowodnić, że naboje na zewnątrz strzelnicy faktycznie pochodzą ze strzelnicy...
Mieszkańcy mnożą skargi, choćby te na hałas, bo - jak się okazuje - normy decybeli także zostały tam przekroczone (w nocy i w ciągu dnia). Edward Kłos odpowiedzialny tam za bezpieczeństwo tłumaczy, że żadnego wypadku nie było od 36 lat. - I mam nadzieję, że tak zostanie do końca - dodaje.