Stworzyli dom kultury na Pradze. Dzielnica chce ich wyrzucić. „Czekamy na eksmisję”
Garaże przy Inżynierskiej kilka lat temu zyskały nowe życie. Grupa artystów zagospodarowała zaniedbane budynki dawnej zajezdni tramwajowej. Powstało coś w rodzaju podwórkowego „domu kultury”. Sami twórcy nazwali Stację Praga „miejscem integracji i aktywizacji”. Na ścianach od strony ul. Zaokopowej 5 pojawiły się kolorowe prace artystyczne, a w środku i na podwórku odbywały się darmowe wydarzenia: koncerty, wystawy, warsztaty, spotkania szachowe czy zajęcia z majsterkowania albo lepienia garnków. Chętnie przychodziły tam okoliczne dzieci. – Dzięki temu mogą wyrwać się z patologii i robić coś kreatywnego, zamiast wsiąkać w używki i uzależnienia – mówi Piotr Wąsowski (30 l.), prezes stowarzyszenia Stacja Praga. – Pamiętam, jak zaczęliśmy tu działalność. Prowadziliśmy akurat warsztaty malarskie. Jakiś chłopak przyszedł, bez pytania wziął pędzel, stanął przy sztaludze i zaczął malować. Potem przyprowadził 10 swoich kolegów – dodaje Grzegorz Grodzki (25 l.), artysta zaangażowany do niedawna w życie kolektywu.
Pomysł na stworzenie takiego miejsca narodził się 5 lat temu. Grupa znajomych zaczęła na własną rękę odnawiać zaniedbane budynki. – To miejsce z niezwykłą historią. Stąd odjechał pierwszy konny tramwaj w Warszawie. Chcieliśmy tu stworzyć przestrzeń przyjazną dla wszystkich – opowiada nam Piotr.
Polecany artykuł:
We wrześniu jednak dzielnica rozwiązała z aktywistami umowę użyczenia lokali, choć Stacja regularnie rozliczała się z opłat. Mieli miesiąc na wyprowadzkę.
– Rozwiązanie umowy wynikało z decyzji Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego z dnia 13 sierpnia, która zakazywała użytkowania budynku. Musimy się do niej zastosować. Drzwi i okna zostaną zabezpieczone materiałami budowlanymi – wyjaśnia „Super Expressowi” Julian Rembelski, rzecznik urzędu dzielnicy Praga-Północ.
– To jedynie opinia techniczna. My zleciliśmy własną, z której wynika, że część budynku zajmowana przez nas nie stanowi zagrożenia. Nie opuścimy miejsca, które stworzyliśmy – ripostuje Wąsowski.
Pozostałe osoby związane z kolektywem nie kryją rozgoryczenia działaniami urzędu. – To cudowne, kreatywne miejsce. Na warsztatach poznałam tu wspaniałych ludzi. Teraz działam w Stacji jako wolontariuszka. Jest mi zwyczajnie przykro, że chcą to wszystko zamknąć – opowiada Maja Jurga (20 l.).
Praski ZGN proponował stowarzyszeniu inne lokalizacje, m.in. przy ul. Wileńskiej, czy al. Solidarności. – Żadne z proponowanych miejsc nie pozwoli na kontynuowanie tak szerokiej działalności, jak tutaj – uważa szef stowarzyszenia. – Poza tym procedura ta trwa i lokal wciąż nie jest dostępny. Nie mamy się gdzie przenieść z dorobkiem twórczym – dodaje. W piątek (22 listopada) aktywiści spodziewają się eksmisji. Zapowiedzieli jednak, że nie zamierzają się wyprowadzić. Mówią, że zależy im na właściwym zagospodarowaniu byłej zajezdni. – Nie opuścimy tego miejsca bez konkretnego planu na zachowanie jego dziedzictwa – zapewniają działacze.
Co dzielnica chce zrobić z tym miejscem? – W pierwszej kolejności je zabezpieczyć. Później będziemy się zastanawiać, co można tam fajnego zorganizować – mówi burmistrz Pragi-Północ Gabriela Szustek.
Aktualizacja
W piątek od rana w zajmowanych przez kolektyw garażach zebrali się działacze i osoby wspierające ich inicjatywę. Doszło do porozumienia z urzędnikami. Aktywiści opuścili zajmowane piętro, na którym znajdowały się pracownie artystyczne. Drzwi do górnej części zostały zamurowane. Do eksmisji z lokali zajmowanych na parterze jednak nie doszło. Stowarzyszenie zapowiada, że dalej będzie w nich prowadziło działalność.