Pożar w fabryce styropianu wybuchł tuż przed godz. 9. Języki ognia błyskawicznie opanowały obiekt o wielkości 10 tys. metrów kwadratowych. Ewakuowano cały sprzęt i ludzi. - Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał, bo materiał, który był tam zgromadzony, jest bardzo łatwopalny - mówi st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego straży pożarnej. - Musieliśmy sprowadzać sprzęt z Warszawy i Siedlec, aby gasić pożar z góry i przy użyciu specjalnej piany - relacjonuje Frątczak. W obawie przed wybuchem przez wybite okna fabryki wrzucano również środki gaśnicze. Około godz. 10.40 ogień udało się wreszcie opanować. Od tego momentu rozpoczęła się akcja dogaszania, która trwała do późnych godzin popołudniowych. Hala niemal całkowicie spłonęła. Zawalił się także jej dach.
Mieszkańcy okolicznych budynków zostali poproszeni przez strażaków o niewychodzenie z domów i zamknięcie szczelnie okien. - Styropian wydziela duszący i niebezpieczny dla zdrowia dym, stąd nasz apel - mówi st. bryg. Paweł Frątczak. Na razie nie są znane też przyczyny pojawienia się ognia.