Wacław Stanisławek w ubiegłym tygodniu skusił się na prezent, który zaoferowano mu przez telefon pod warunkiem, że przyjdzie na prezentację w hotelu na Bródnie. Miał dostać za darmo okulary. Dostał. Ale sprzedawcy tak go zmanipulowali, że podpisał też umowę kupna-sprzedaży na 7,9 tys. zł i z hotelu wyjechał z matą masującą, maścią, kołdrą, odkurzaczem, naczyniami, multicookiem, zestawem noży, wyciskarką do soków i oczyszczaczem powietrza.
– Zostałem tak jakoś zagadany, zakręcony… No i za wszystko zapłaciłem – opowiadał nam emeryt, przerażony tym, co zrobił. Sam nie rozumiał, jak mógł dać się tak omamić. Gdy dzwonił do firmy Medic-Gold odpowiedzialnej za prezentację, był zniechęcany do zwrotu towaru. – Wtedy nie chcieli ode mnie niczego przyjąć. Powiedzieli, że wszystko muszę wysłać kurierem i za to zapłacić – żalił się. Zadzwonił do „Super Expressu” z prośbą o pomoc. Gdy tylko nasi reporterzy interweniowali w jego imieniu, emeryt dostał telefon.
Polecany artykuł:
– Sami zaproponowali mi spotkanie, podczas którego będę mógł oddać niechciany sprzęt i odzyskać pieniądze – opowiada pan Wacław. Razem z synem zapakowali więc dziewięć paczek z odkurzaczem, matą i resztą promocyjnego sprzętu do auta i natychmiast zawieźli je do firmy. Od ręki dostali zwrot gotówki. – Straciłem pieniądze, które odkładałem na czarną godzinę, a dzięki wam odzyskałem całą kwotę! Dziękuję serdecznie! Znów chce mi się żyć! – cieszył się emeryt, ściskając rękę reportera „SE”. Uśmiech pana Wacława jest dla nas najwspanialszym wyróżnieniem.
Historią pana Wacława zainteresował się również UOKiK. – Zachęcamy konsumentów do zawiadamiania nas, jeśli kupujący uważa, że został wprowadzony w błąd. Przeanalizujemy każde zawiadomienie i będziemy interweniować, jeśli stwierdzimy naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Za niewłaściwe praktyki przedsiębiorcy grozi kara do 10 proc. rocznego obrotu – informuje UOKiK.