W poniedziałek informowaliśmy o hałdach śmieci, które zalegały przy Jeziorku Czerniakowskim. W piątek obserwowaliśmy, jak pracownicy firmy sprzątającej wjechali na zaśmiecony teren parku, rozwalili do końca i zrównali z ziemią niebezpieczną ruderę zawalonego do połowy drewnianego budynku. Czyścili też teren z porozrzucanych wszędzie resztek mebli, worków i szmat. Robotnicy sprzątali w pocie czoła, a spacerowicze i działkowcy cieszą się, że w końcu ktoś zainteresował się ich śmieciami. - W końcu ktoś to sprząta! - mówili.
- Wymagamy od naszych wykonawców, aby wszystkie odpady z „dzikich” wysypisk były zagospodarowywane zgodnie z przepisami prawa, w szczególności z ustawą o odpadach - informuje Monika Chrobak, rzecznik dzielnicy Mokotów.
Po interwencji dziennikarzy „SE” urzędnicy dzielnicy Mokotów wysłali firmę do uprzątnięcia terenu, choć wcześniej zastrzegali, że może to nie być miejska działka. To jednak był teren należący do miasta. Dlaczego jednak na sprzątanym terenie, w środku parku płonął ogień?
NIE PRZEGAP: Warszawa: Tajemnicza śmierć dwóch mężczyzn. Ciała znaleziono w Jeziorku Czerniakowskim
– Z wyjaśnień uzyskanych od wykonawcy wynika, że wszystkie odpady z „dzikiego” wysypiska są wywożone, a następnie segregowane i poddawane odzyskowi lub przekazywane do składowania. Wymagamy od naszych wykonawców, aby wszystkie odpady były zagospodarowywane zgodnie z przepisami. Sprawę ogniska wyjaśniamy – usłyszeliśmy od rzeczniczki mokotowskiego urzędu dzielnicy Moniki Chrobak. Nie wszystkie śmieci z rejonu Jeziorka Czerniakowskiego zniknęły przed weekendem.
Jednak zlikwidowanie jednego wysypiska było tylko kroplą w morzu śmieci. Odpady zalegają także w innych miejscach, np. na działce nr 42. - Działka należy do miasta. Śmieci leżą od połowy grudnia 2020. Sprawa była zgłoszona na przełomie lutego i marca na policję do Straży miejskiej,Burmistrz i do Wydziału ochrony Środowiska. Do tej pory nikt z tym nic nie zrobił – skarży się Pan Krzysztof (45 l.), czytelnik Super Expressu.
Sprawa z tą działką nie jest jednak taka prosta. - Działka nr 42 jest przedmiotem postępowania sądowego – w tym, jak i innych przypadkach „dzikich” wysypisk reagujemy na bieżąco w ramach naszych możliwości - komentuje Monika Chrobak, rzeczniczka dzielnicy Mokotów. Rzeczniczka tłumaczy, że za każdym razem, kiedy dzielnica ma sygnał o powstaniu takiego wysypiska, na miejsce są wysyłani pracownicy terenowi oraz sprawdzana jest własność posesji. Jeśli teren należy do miasta, zostaje uprzątnięty – dodaje Monika Chrobak.