Przejazd aleją Waszyngtona po zamknięciu mostu Łazienkowskiego to dla praskich kierowców wielkie codzienne wyzwanie. - Szczególnie, że nawet poza godzinami stoi się tu w korkach - mówi Andrzej Szymański (59 l.), kierowca z Saskiej Kępy. Wczoraj o godz. 10.45 przejazd między Kinową a rondem Waszyngtona zajął naszemu reporterowi 27 minut. Problemem są światła. Jak tylko minie się przez te przy Międzynarodowej, to zaraz staje się na tych na wysokości Berezyńskiej, bo pali się czerwone. Drogowcy mieli w planie jeszcze przed pożarem mostu Łazienkowskiego wprowadzić tu inteligentne zarządzanie sygnalizacją świetlną, która dawałaby kierowcom "zieloną falę". Ale pomysł padł. - Wybrano inne rozwiązanie - mówi Adam Sobieraj (38 l.), rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. Miejski inżynier ruchu Janusz Galas (57 l.) zdecydował, że priorytetem są tramwaje przejeżdżające w kierunku Stadionu Narodowego i to pod ruch tramwajowy dostosowana jest sygnalizacja na jezdni.
Drogowcy zastrzegają, że wiedzą o sytuacji w alei Waszyngtona, ale na razie rozkładają bezradnie ręce. - Będziemy się jej przyglądać - mówi Adam Sobieraj. Stołeczni kierowcy mają też inne propozycje dla drogowców. - Trzeba tu koniecznie coś zrobić, ale nie blokując przy okazji jednocześnie ulic Saskiej Kępy- apeluje kierowca Andrzej Szymański.