Tuż po godz. 12 rozpędzone BMW uderzyło na pasach trójkę pieszych, których mimo błyskawicznej akcji ratunkowej nie udało się niestety uratować. Mężczyzna, który prowadził pojazd, był pijany i w kajdankach trafił na komendę.
Na szczęście była to tylko symulacja, mająca uświadamiać kierowców, czym się kończy chwila nieuwagi za kółkiem. Akcja miała też upamiętnić ofiary wypadków drogowych. Zorganizowały ją z okazji Dnia Ofiar Wypadków Drogowych fundacja Marsz Zebry, Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, straż pożarna, Pogotowie Ratunkowe oraz Zarząd Dróg Miejskich.
Niestety, zablokowała ona całe centrum i napsuła krwi nie tylko zmotoryzowanym warszawiakom, ale i pasażerom komunikacji miejskiej.
Powód? Zamknięcie jednej nitki Alej Jerozolimskich na wysokości ul. Poznańskiej. To wystarczyło, by w korkach stanęło całe centrum.
Zator sięgał mostu Poniatowskiego i stały w nim nie tylko samochody, ale i autobusy. Niewiele lepiej było też w innych częściach Śródmieścia. - Co tutaj się dzieje? Czemu wszystko stoi - zastanawiali się warszawiacy. Na szczęście po godzinie ruch wrócił do normy.