Utytułowany kierowca rajdowy i właściciel firmy Select Automotive, wynajmującej sportowe samochody ma syna rajdowca. Luksusowe auto, którym rozbił się jego syn, należało do jego przedsiębiorstwa. W sobotę, 27 listopada, McLaren wypadł z drogi na zakręcie i huknął w betonowy słup latarni. Lampa uliczna przełamała się w pół, a z wyścigówki została kupa złomu. - Przednie prawe koło urwane, drzwi przełamane na pół, przednie zawieszenie skasowane. W aucie wystrzeliły poduszki powietrzne - wylicza tata młodego kierowcy.
Samochodem oprócz kierowcy jechał też pasażer. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Tata rajdowca wyjaśnia, jak do tego wszystkiego doszło. - Dodał gazu i uślizgnął się tył mimo włączonej kontroli trakcji. Tył poszedł w lewo, szybka kontra i brak reakcji auta, przednie koła płużyły w kierunku krawężnika. Nastąpiło uderzenie w krawężnik pod kątem prostym. Urwane koło, uderzenie w latarnie i ślizg bez hamulców - tłumaczy w rozmowie ze Sportowymi Faktami wypadek syna.
Policja: kierowca nie dostosował prędkości
Przedsiębiorca tłumaczy, że zawiniło też nieobeznanie się syna z jazdą w takich warunkach. - Zabrakło mu doświadczenia praktycznego w bardzo różnych warunkach atmosferycznych, takie doświadczenie nabywa się latami. W chwili zdarzenia nawierzchnia była mokra, co znacznie ograniczyło przyczepność - powiedział dla Sportowych Faktów.
Policja przekazała, że kierowca McLarena jechał za szybko. - Na chwilę obecną mogę potwierdzić, że kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze - powiedziała mł. asp. Paulina Harabin z otwockiej policji.
Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem Select Automotive i jego synem. - Tata, brat i siostra są w fatalnym stanie psychicznym - odpisał "Super Expressowi" zastępca prezesa przedsiębiorstwa.
Polecany artykuł: