Jak dowiedział się "Super Express", w Legionowie w środę (27 października) doszło do zuchwałego napadu. Ofiarą stał się syn właściciela znanej miejscowej firmy budowlanej. Mężczyzna przyjechał w środku dnia do banku Santander zlokalizowanego na rogu ulic Piłsudskiego i Kopernika. Swoje auto zostawił przed budynkiem i wszedł do środka. Poprosił pracownicę filii o wypłacenie 100 tysięcy złotych w gotówce. Miały to być banknoty o samych wysokich nominałach. Nieoficjalnie wiemy, że taka kwota była potrzebna mężczyźnie na opłacenie robotników, którzy budują dom w pobliskiej Jabłonnie.
Plik pieniędzy mężczyzna wsadził do swojego nesesera, w którym miały się również znajdować wszystkie jego firmowe dokumenty oraz laptop. Po chwili wyszedł z budynku i wsadził walizkę do samochodu, na podłogę, za siedzenie kierowcy. Do auta zbliżył się wtedy inny mężczyzna. Właściciel torby pełnej pieniędzy nie przypuszczał, że w jego kierunku nadchodzi złodziej. Nagle tylne drzwi auta się otworzyły. Rabuś podwędził neseser i uciekł w kierunku ul. Piłsudskiego, gdzie czekał na niego srebrny samochód, a w nim trzech rosłych mężczyzn.
Zdziwiony właściciel ruszył w pościg za gangsterami. Auta pędziły ulicą Handlową. Gdy dojechały do ul. Kwiatowej, szlabany na tamtejszym przejeździe kolejowym zaczęły się zamykać.
Polecany artykuł:
Bandziorom udało się przejechać przez tory, okradzionemu mężczyźnie już nie. Maska jego auta zatrzymała się tuż przed szlabanem. Wtedy postanowił zadzwonić na policję. - Potwierdzam, że miało miejsce takie zdarzenie w Legionowie. Prowadzimy czynności mające na celu wykrycie sprawców - przekazała lakonicznie podkom. Justyna Stopińska z legionowskiej komendy policji.
Przedstawiciele firmy budowlanej, której członkiem zarządu jest okradziony mężczyzna, nie chcą komentować sprawy.
Polecany artykuł: