Pisaliśmy już wczoraj, ze Sylwia G. (27 l.) z Bródna znęcała się nad swoim synkiem Lenardem. Teraz poznaliśmy szczegóły tego, co działo się w mieszkaniu przy Ogińskiego od kilku tygodni. Kiedy maluch miał kolki, płakał i nie mógł jeść, matka, zamiast utulić synka, biła go i krzyczała. W końcu puściły jej nerwy i.. maluszek wylądował w szpitalu ze złamaną nóżką.
Po zbadaniu przez lekarzy okazało się, że dziecko było też głodzone. Dopiero kiedy malec konał z wycieńczenia i niknął w oczach, matka sadystka przestraszyła się i poszła do osiedlowej przychodni po pomoc. Stamtąd dziecko trafiło do szpitala a matka do aresztu. Wczoraj zeznawała przed prokuratorem. Usłyszała zarzut umyślnego znęcania się nad dzieckiem. Złożyła też obszerne zeznania, ale nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Zapewniała, że nigdy nie głodziła ani nie biła synka. A powodem tego, że dziecko nie jadło miały być ataki kolek, które maluch przechodził zaraz po urodzeniu. Prokurator jednak nie uznał jej zeznań za wiarygodne.
- Oskarżona w swoich zeznaniach tłumaczyła, że nie głodziła dziecka umyślnie i nie znęcała się nad synkiem. O czymś przeciwnym świadczą jednak zasinienia na ciele oraz złamana noga. Kobiecie grozi do 8 lat więzienia – mówi prokurator Remigiusz Krynke.
Spawa trafiła też do sądu rodzinnego, który wydał postanowienie o odebraniu dzieci matce i przekazaniu ich do rodziny zastępczej.