Tomasz O. i Marek W. byli świetnie przygotowani. Mieli ze sobą krótkofalówki, fałszywe tablice rejestracyjne do samochodów, gaz pieprzowy i specjalistyczne narzędzia do wykręcania zamków.
Nie wiedzieli, że podczas ostatniego włamania obserwowali ich kryminalni. Wpadli, jak muchy do lepu, a ich zatrzymanie wyglądało jak, akcja rodem z filmu sensacyjnego.
- Policjanci wiedzieli, jakim autem porusza się 50-letni Tomasz O. Na ich oczach zaparkował na ul. Joliot Curie i tam spotkał się ze wspólnikiem, 49- letnim Markiem Ł. To on wchodził do klatek schodowych. Kierowca poruszał się za nim samochodem. Takim sposobem przemieścili się na ulice Tagore'a. - relacjonował asp. sztab. Robert Koniuszy z policji na Mokotowie.
Gdy Marek Ł. plądrował mieszkanie, Tomasz O. stał na czatach . Po kilkudziesięciu minutach, 49-latek wyszedł z bloku z plecakiem pełnym przedmiotów skradzionych z mieszkania na 2. piętrze. Wtedy wkroczyła policja. Tajniakom udało się zatrzymać na gorącym uczynku obydwu złodziei.
Kryminalni przeszukali plecak, w nim znaleźli pieniądze, monety i biżuterię. W autach włamywaczy znaleźli jeszcze szkatułki pochodzące z innego włamania. Mężczyźni zostali przesłuchani i trafili do aresztu na 3 miesiące. Grozi im 10 lat więzienia.