Szokujące zdarzenie poruszyło mieszkańców Raszyna. Było sobotnie popołudnie, padał deszcz. W jednej chwili spokój zburzył pisk opon i łoskot samochodu. Kierujący volkswagenem kierowca przebił się przez drewniany parkan i zatrzymał na tarasie, tuż przed domem jednorodzinnym.
Posesja, na którą wjechał należy do pana Piotra (38 l.), który opowiedział nam wstrząsającą historię. Pan Piotr jest ojcem dwójki dzieci. Wraz z żoną planowali tego dnia rodzinną imprezę. - W miejscu, w którym ten kierowca przebił ogrodzenie i wjechał na posesję planowaliśmy zrobić tego dnia grilla. Zła pogoda pokrzyżowała nam plany, tylko dzięki temu nie doszło do tragedii – powiedział zbulwersowany mieszkaniec Raszyna.
Na ulicy przy której znajduje się jego dom obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Sądząc po spustoszeniu, jakie uczynił rozpędzony samochód, kierowca jechał znacznie szybciej. Kierujący został przebadany na miejscu i zabrany do szpitala. Kierowca był trzeźwy, według świadków pobrano jego krew do badań. Takich informacji nie potwierdza jednak policja. - Sprawa zakończyła się mandatem karnym - skwitował krótko Jarosław Florczak ze stołecznej policji.
Raszyn. Czy musi dojść do tragedii?
Pan Piotr powiedział nam, że od dawna stara się o zwiększenie bezpieczeństwa w okolicy swojego domu. - Biegnie tędy długa, prosta droga. Od dawna staram się o ustawienie w tym miejscu spowalniaczy. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zareagował? - pyta poruszony raszynianin. Mieszkaniec zapowiada, że nie zostawi tej sprawy i będzie starał się o zakwalifikowanie czynu jako sprowadzenie zagrożenia w ruchu drogowym. Grozi za to nawet 8 lat więzienia.
Całe zajście zostało zarejestrowane przez kamery. Poniższe nagranie ukazuje siłę, z jaką kierowca zmiótł ogrodzenie.