Warszawa: Szaleniec z BRONIĄ grasuje po mieście

2011-04-02 3:20

Uwaga warszawiacy! Jeśli zauważycie człowieka ze zdjęć, natychmiast zawiadomcie policję i nie zbliżajcie się do niego. Z ustaleń śledczych wynika, że Dariusz Denkiewicz (48 l.) zabił w środę 32-letniego mężczyznę pod warsztatem na Zaciszu. Najprawdopodobniej ukrywa się gdzieś w mieście i ma ze sobą pistolet maszynowy.

Dariusz Denkiewicz to w tej chwili najbardziej poszukiwany człowiek w stolicy. Jest uzbrojony i bardzo niebezpieczny.

- Już raz zabił, więc nie ma nic do stracenia. Nie sposób przewidzieć, jak się zachowa. Pod żadnym pozorem nie można się do niego zbliżać - przestrzegają stołeczni policjanci.

Przeczytaj koniecznie: Stare Bogaczowice: Szaleniec porwał córkę sąsiadki i chciał ją utopić

Strzelał z pistoletu maszynowego

Dariusz Denkiewicz prowadził warsztat samochodowy przy ul. Jórskiego na Targówku. W środę wieczorem 32-letni klient przyjechał do niego, żeby odebrać auto. Właściciel czarnego saaba nie był jednak zadowolony i odmówił zapłacenia za usługę. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, chodziło o około 700 zł. Mężczyźni kłócili się, aż w końcu Denkiewicz chwycił za pistolet maszynowy i wystrzelił całą serię w swojego klienta. Chwilę później świadkowie widzieli, jak odjeżdża autem swojej ofiary w kierunku ul. Radzymińskiej.

Zwłoki w bagażniku

Od tej chwili wszystkie patrole w Warszawie i okolicach szukały czarnego saaba. W końcu odnaleziono auto w czwartek na parkingu pod centrum handlowym. Podczas oględzin w bagażniku wozu policjanci znaleźli ciało 32-latka. Miał kilkanaście ran postrzałowych. Jednak po zabójcy i broni nie było śladu. Na granice natychmiast trafiły portrety Denkiewicza. Jest jednak mało prawdopodobne, żeby próbował uciec z kraju. Najpewniej ukrywa się w Warszawie lub jej okolicach.

Patrz też: Łódź: Szaleniec atakował pasażerów tłuczkiem

Zastrzelony 32-latek nie miał konfliktów z prawem. Denkiewicz, poza drogowymi wykroczeniami, również nie przewijał się w policyjnych dochodzeniach. Sąsiedzi jednak przyznają, że był wyjątkowo nerwowy.

Po co mechanikowi pistolet maszynowy? Pewnie któryś z gangów chciał od niego pieniądze i w ten sposób chciał się bronić - podejrzewają policjanci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki