O sprawie jako pierwsza poinformowała Gazeta Stołeczna. Do zdarzenia doszło w przychodni Luxmedu przy ulicy Postępu na warszawskim Służewcu. Kurier firmy Pharmalink, która odpowiada za dostawy z Agencji Rezerw Materiałowych, dostarczył tam 90 dawek szczepionki na koronawirusa. Paczkę zostawił w recepcji biurowca, w którym mieści się placówka medyczna. Najprawdopodobniej doszło do nieporozumienia.
Jak powiedzieli pracownicy przychodni w rozmowie z Wyborczą, około południa rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania paczki ze szczepionką, która miała tam dotrzeć właśnie do 12. Okazało się, że paczka czeka na odbiór od rana w recepcji biurowca. Preparat trzeba jednak zutylizować, bo poza chłodnią mógł spędzić zaledwie dwie godziny. Incydent potwierdził Robert Zawadzki z zarządu Luxmed Onkologia. Jak tłumaczy w rozmowie z "GW" kurier dostarczył przesyłkę do recepcji ogólnej i nie poinformował pracowników o zawartości. Zdaniem Zawadzkiego pracownicy przychodni czekali na szczepionki w recepcji na pierwszym piętrze.
NIE PRZEGAP: Nadchodzi gigantyczne załamanie pogody. Ogromne śnieżyce i wielki mróz. Mocne uderzenie zimy
Zarzuty odpiera jednak Marcin Janik z zarządu firmy kurierskiej Pharmalink, który twierdzi, że zamówienie zostało zrealizowane prawidłowo. "Kurier przekazał przesyłkę zgodnie z miejscem wskazanym przez Luxmed. W liście przewozowym była informacja, że w paczce są szczepionki" - powiedział Janik Wyborczej.
Na razie nie wiadomo, czy w tej sprawie zlecona zostanie jakakolwiek kontrola.