Gryzonie grasują głównie wzdłuż kanału na Gocławiu. Tam w pobliskich śmietnikach szukają resztek jedzenia. Żywią się też chlebem, który ludzie rzucają kaczkom. Najwięcej odrażających zwierząt jest w okolicach kładki przy ul. Fieldorfa.
Wysokie chwasty i trawa okalające kanał to dla nich idealna kryjówka. Co gorsza, z roku na rok coraz mniej boją się ludzi! Ale uwaga! Szczury roznoszą bardzo niebezpieczne choroby.
- To bomby pełne drobnoustrojów i pasożytów. Mogą spowodować m.in. włośnicę, wściekliznę, a nawet wirusowe zapalenie wątroby - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Wiesław Rozbicki (66 l.) z sanepidu.
I dodaje: - Szczury to nie tylko problem Gocławia, ale całej Warszawy. Gryzoni jest bardzo dużo i przemieszczają się między dzielnicami. Najwięcej jest ich na Woli, Starej Pradze i Żoliborzu. Jeśli jest ich wyjątkowo dużo, administracja osiedla powinna zlecić deratyzację. Jeśli to nic nie da, sprawą zajmie się sanepid.
Przeczytaj koniecznie: Wólka Kosowska. Trujący dym męczy mieszkańców
- Niejednokrotnie widziałam szczury tej wiosny. Najczęściej można je spotkać w wysokiej trzcinie przy jeziorku - mówi przerażona Ewa Rosłoń. I dodaje: - Kiedyś często przychodziłam tu z dzieckiem na spacer, jednak teraz będę unikać tego miejsca. Boję się.
Przed niebezpiecznymi gryzoniami przestrzega też Eko-Patrol. - Do szczurów pod żadnym pozorem nie wolno się zbliżać. Należy o tym także przypominać dzieciom - wyjaśnia Piotr Mostowski (35 l.), kierownik warszawskiego Eko-Patrolu.