Sytuacja miała miejsce około godziny 11. Pani Ania opisała zajście w mediach społecznościowych. - Jadąc na rowerze znalazłam na ulicy dziecko! Chłopiec Adaś, w wieku około 1,5 roku. Jak się okazało, samodzielnie oddaliło się ze żłobka Maluszek i Okruszek na rogu ulic Głębocka o Berensona. Powiadomiona została policja – napisała w poście na Facebooku pani Ania. W rozmowie z "Super Expressem" opisała dalszy przebieg zdarzeń. - Policja podjechała na sygnałach świetlnych i dźwiękowych, spisali moje dane i powiedzieli że idą porozmawiać z paniami w żłobku - powiedziała.
Przeczytaj również: Trzaskowski wpadł do żłobka. Nie zauważył, że ktoś go śledzi...
Policja potwierdziła informacje o interwencji. - Funkcjonariusze przybyli na miejsce ustalili, że malec był pod opieką pobliskiego żłobka. Dziecko zostało przekazane personelowi placówki do czasu przyjazdu rodziców – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem” kom. Paulina Onyszko z policji. Policjantka zaznaczyła przy tym, że w sprawie nie toczy się żadne postępowanie. - Na chwilę obecną nie przyjęliśmy żadnego zgłoszenia od rodziców – powiedziała w czwartek (9 czerwca) policjantka.
Próbowaliśmy porozmawiać w tej sprawie z pracownikami placówki. - Nie mogę udzielać żadnych informacji – powiedziała łamiącym się głosem pracowniczka żłobka.
"To się stało w wyniku zamieszania"
Na profilu facebookowym żłobka opublikowano komunikat z wyjaśnieniami. - W dniu wczorajszym miało miejsce zdarzenie, które nie miało prawa się zdarzyć! Podczas rozbierania dzieci w szatni po powrocie z dworu, jedno z dzieci opuściło teren żłobka. Stało się to w wyniku zamieszania wynikającego z faktu, iż w tym czasie gdy dzieci były w szatni, jeden z rodziców przyprowadził dziecko, a drugi wychodził z dzieckiem i przez tę krótką chwilę drzwi wejściowe do żłobka, jak i bramka były otwarte - tłumaczy zajście dyrekcja placówki. - Dziecku nic się stało, co nie zmienia faktu, że to niedopuszczalne iż doszło do takiej sytuacji. Czujemy się za to w pełni odpowiedzialni - dodają.