Dziś warszawiacy płacą co miesiąc 65 zł w blokach lub 94 zł w domu jednorodzinnym. Ryczałtem. Niezależnie od tego, ile osób mieszka w domu i ile te osoby produkują śmieci. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski chce, by od 1 stycznia zaczął obowiązywać nowy system, gdzie opłaty byłyby zróżnicowane i powiązane ze zużyciem wody w danym gospodarstwie. Ponad pół roku temu stołeczni radni odrzucili jednak zaproponowane przez ratusz stawki. Wtedy urzędnicy zaproponowali 12,73 zł za m. sześc. wody. Teraz do Rady Warszawy powraca projekt ratusza, który… się nie zmienił. Stołeczni radni mieliby decydować o nim na najbliższej sesji 15 października.
Na początku roku mówiono, że stawki są zbyt radykalne i urzędnicy muszą je jeszcze raz przeanalizować. Po analizie stawka 12,73 za m sześc. (maksymalna, na jaką pozwalają przepisy) powraca bez zmian. I – jak słyszymy nieoficjalnie – radni mają we czwartek te stawki zaakceptować! Dlaczego wcześniej nie, a teraz tak? – Bo teraz jest po wyborach – słyszymy rozbrajająco szczerze od radnych.
Nowy system naliczania opłat będzie korzystny dla osób mieszkających samotnie. Przy założeniu, że jedna osoba zużywa średnio 3–4 m. sześc. wody miesięcznie, jedna osoba zapłaci ok. 45 zł, a więc mniej niż dziś. Ale już czteroosobowa rodzina musi się liczyć z wydatkiem 180 zł, czyli ponad dwukrotnie więcej niż obecnie.
– To jest horror, co się dzieje. Co chwilę słyszy się o zwolnieniach i obniżkach pensji, a oni szykują nam takie podwyżki? – denerwuje się Daria Wróblewska (28 l.), mieszanka Pragi-Południe.
- Planujemy przedstawić radzie Warszawy na najbliższą sesję 15 października, projekt nowej metody naliczania za gospodarowanie odpadami w oparciu o zużycie wody. Mieszkańcy podczas licznych spotkań oraz pisemnie wskazywali opłatę za odpady od zużycia wody za najbardziej sprawiedliwą społecznie i uzasadnioną z wszystkich wymienionych w ustawie - potwierdza rzecznik ratusza Karolina Gałecka. - Musimy zbilansować system i zweryfikować taryfy odpowiednio do naszych wydatków. To straszne, że za nieprzemyślaną politykę rządu PiS zapłacą wszyscy mieszkańcy. Zmiana metody naliczania opłat pozwoli zmniejszyć deficyt wywołany skokowym wzrostem kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów. W 2016 roku system gospodarki odpadami kosztował 350 milionów złotych. W 2020 r. i w kolejnych będzie nas kosztował ponad 1,2 miliarda złotych. Niestety jako Warszawa, tak jak i inne gminy, nie mamy na to wpływu - ocenia rzeczniczka urzędu miasta.
Na ripostę opozycji nie trzeba było długo czekać. Wicemister sprawiedliwości i poseł Sebastian Kaleta zaatakował :