Gdzie nie spojrzeć widać biegających ludzi. Poranny czy wieczorny trening na świeżym powietrzu stał się lubianym przez warszawiaków sposobem na poprawienie kondycji i spędzenie wolnego czasu. Biegaczy można spotkać w lasach, parkach, czy na osiedlowych chodnikach. Każde miejsce jest dobre, by zażyć odrobinę aktywności fizycznej. No, może jednak nie każde.
W sobotni wieczór (23 października) jeden z biegaczy przyprawił niejednego kierowcę o palpitacje serca. Robiło się już ciemno, gdy strażnicy miejscy minęli skrzyżowanie Szwedzkiej i al. Solidarności. Funkcjonariusze jadący w kierunku Targowej, na wysokości ulicy Rzeszotarskiej zauważyli mężczyznę biegnącego środkiem sąsiedniej jezdni w kierunku Marek! Mężczyzna kompletnie nie zwracał uwagi jadące samochody, zmuszając swoim zachowaniem kierowców do gwałtownego hamowania.
Zobacz: Pilne! Fałszerz uciekł z komendy w Wołominie, trwa obława policji
Strażnicy miejscy postanowili nie czekać aż dojdzie do tragedii. Po zawróceniu podjechali do biegacza i sprowadzili go na pobocze. Jak się okazało, był trzeźwy. Miał jednak spory problem, by racjonalnie wyjaśnić, dlaczego biegł środkiem jezdni i stwarzał zagrożenie dla siebie i innych. Jak relacjonuje Straż Miejska, kilka razy powtórzył, że czuje wewnętrzny przymus biegania.
Polecany artykuł:
Funkcjonariusze wezwali karetkę pogotowia. Biegacz został zbadany przez lekarza, który stwierdził, że jego dziwne zachowanie jest wynikiem uzależnienia od narkotyków. Mężczyzna trafił do szpitala.