Przysucha. Proboszcz parafii zdecydował o wycięciu 150-letnich kasztanowców
Kościół św. Jana Nepomucena wyróżniał się na tle innych świątyń. Wokół niego rosły gigantyczne, 150-letnie kasztanowce, które zapewniały przyjemny cień wszystkim mieszkańcom. To dzięki nim temperatura w okolicach była o wiele niższa. O naszym temperaturowym eksperymencie, który prowadziliśmy na najpopularniejszych placach w Warszawie możecie przeczytać tutaj. Oprócz tego, samo otoczenie wokół świątyni wyglądało na przyjemniejsze. Na jaki pomysł wpadł tamtejszy proboszcz?
Już w czerwcu bieżącego roku proboszcz, ks. Sławomir Adamczyk, stwierdził podczas niedzielnej mszy, że planuje ściąć wszystkie kasztanowce. Poinformował swoich parafian o swoich planach i o tym, że otrzymał niezbędne pozwolenia i wszystko będzie się odbywało zgodnie z prawem.
Ten pomysł nie spodobał się jednak mieszkańcom. Większość z nich zareagowała negatywnie. Na profilu parafii w mediach społecznościowych ostało się zdjęcie z świeżo pękniętymi kasztanami, które w ostatnich dniach zostało skomentowane przez jedną użytkowniczkę: „to z tych wyciętych kasztanowców”?
Reszta internautów równiez nie zostawiła suchej nitki na nowym proboszczu. "Pamiętam te drzewa z dzieciństwa, wiele razy zbierałam kasztany, a w upalne lato przynosiły ulgę. Szkoda, że coraz mniej zieleni w tym mieście".
Magdalena skwitowała: "Boże Ciało w pełnym słońcu przy 40 stopniach. No niezapomniane wrażenia. Dla takich ludzi powinno być osobne miejsce w piekle".
Monika podsumowała: "Myślałam, że to zdjęcia z Ukrainy, po ataku rakietowym. Serio. Nie wiem co siedzi w głowach tych ludzi. Tam chyba nie ma żadnej interakcji pomiędzy komórkami nerwowymi. Jak można uważać, że łyso będzie lepiej, a zieleń przeszkadza. Teraz jest pięknie, betonowo - Polsko".
Kościół św. Jana Nepomucena. Proboszcz miał nie słyszeć słów sprzeciwu
Proboszcz Adamczyk podobno nie słyszał, że ktokolwiek jest nastawiony negatywnie do jego "genialnego" pomysłu. Jako główny powód wycinki mieszkańcy usłyszeli: niebezpieczeństwo. Podczas wichur konary potrafiły zniszczyć czyjeś mienie, liście kasztanowców zatykały parafialne rynny. Niektórzy jednak twierdzili, że tak pięknymi drzewami można było się zająć w inny sposób. Przyciąć ich gałęzie, zaplombować i chociażby postawić podpory.
W mediach pojawiły się również informacje, że parafianie zbuntują się przeciwko nowemu proboszczowi, który po 28 latach zmienił nieżyjącego już księdza kanonika Stanisława Traczyńskiego, i przestaną składać ofiarę na tacę. Jedno jest jednak pewne. Otoczenie kościoła, pomimo tego, że sam budynek pochodzi z XVIII w., wygląda dzisiaj ubogo. – Zgodnie z zapowiedziami, coraz bardziej zazieleniamy Warszawę – od początku mojej kadencji posadziliśmy w mieście już około pół miliona nowych drzew – mówił Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Szkoda, że inne miasta odwracają ten trend.