Początkowo policjanci nie mogli uwierzyć w informację, że na terenie zakładu pogrzebowego jest plantacja. Mimo wszystko sprawdzili otrzymaną informację i pojawili się we wskazanej firmie. W garażu znajdowała się potężna plantacja marihuany. Później było już tylko gorzej. W pomieszczeniu obok znajdowała się prowizoryczna chłodnia. W chwili akcji policji było tam jedno ciało, a tuż przy nim leżały worki, w których znajdowało się prawie 5 kilogramów marihuany gotowej do sprzedaży. - Taka ilość wystarczy na 9 tysięcy porcji. Czarnorynkowa wartość towaru to kilkaset tysięcy złotych - mówi kom. Agnieszka Hamelusz z Komendy Stołecznej Policji. Dodatkowo mężczyzna kradł prąd z innych posesji. Oprócz 51-letniego właściciela zakładu pogrzebowego zatrzymano jednego z pracowników - 35-letniego Krystiana J. Obaj usłyszeli zarzuty wytwarzania narkotyków. Grozi im do kilku lat więzienia. Na razie zostali objęci policyjnym dozorem. Dodatkowo Witold W. został ukarany mandatem przez inspektora sanitarnego za przetrzymywanie zwłok w złych warunkach.
Czytaj też: Radosław Sikorski broni Kamila Durczoka! Sugeruje, by Wprost go przeprosiło!